Moni Maluje # 22

Z racji tego, że nie należę do osób które dają się zastraszyć czy zepchnąc do kąta pod obstrzałem mało konstruktywnej krytyki - która pojawiła się pod moim poprzednim postem makijażowym. Tak więc dziś znów pokażę wam co udało mi się zmalować. Uprzedzam "przyjemniaczków" i anonimowych krytykantów, że dopiero się uczę - spodziewam się i liczę na komentarze, te krytyczne też - ale w kulturalny i nieprześmiewczy sposób, z ewentualnymi wskazówkami co robię nie tak na co powinnam zwrócić uwagę. Jak na razie jestem samoukiem - uczę się podglądając zdjęcia i filmy lepszych ode mnie ... Mam nadzieje, że za rok o tej porze będę mistrzem makijażu, gdyż od września rozpoczynam naukę w  Mokotowska Make Up Academy - chyba nie jestem takim baranem o dwóch lewych rękach, bez gustu i pojęcia skoro udało mi się pozytywnie przejść rozmowę kwalifikacyjną.
Poza krytyką makijażu - a właściwie odcienia podkładu i krzywdy jaką sobie zrobiłam na twarzy, skrytykowano moją ortografię - dziękuję i z góry przepraszam za pojawiające się błędy - jestem dyslektykiem i dysortografem - a co za tym idzie nie panuje i nie ogarniam wyżej wspomnianych tematów. Choć bardzo się staram i sprawdzam wszystko po dwa razy -  to jednak się pojawiają ... Jeśli to kogoś mocno razi i szczypie w oczy to proszę mnie więcej nie odwiedzać, nie zaglądać i nie czytać . Tyle tematem wstępu - przepraszam, że tak długaśnie wyszło, ale postanowiłam wywalić to co mi siedziało/zalegało na wątrobie.
Tymczasem zapraszam na makijażowe szaleństwo, jak zwykle będzie w kolorze, z moim ulubionym kolorem - chciałam też przetestować w praktyce graficzną kreskę ...










Zaraz po wykonaniu sesji zdjęciowej (walczę i wymyślam, szukam odpowiedniego tła do zdjęć) - żeby nikogo nie rozpraszało to co się dzieje na zdjęciach gdzieś w tle, za mną czy obok. Dzisiejszym moim tłem była ściana :) - zwykła, biała (może miejscami lekko przytyrana) ściana w moim pokoju. Wrazając do konsensusu - zaczęłam walczyć z kreską na górnej powiece. Jest ona moim marzeniem - ale jak się okazało z moim opadającym kącikiem zewnętrznym, mocno ograniczonymi zdolościami manualnymi w temacie kresek po jakichś 30 minutach milionach prób, podejść do kreski za pomocą eyelinera w kałamarzu, w pisaku (z róznymi końcówkami) - poddałam się. 
Takie coś udało mi się zmalować ...



Jak widać po minie mej - szczęśliwa to ja nie byłam !!!

Komentarze

  1. Ja też miałam ogromny problem z namalowaniem kreski, ale po długich tygodniach prób mogę przyznać, że wychodzi mi to całkiem nieźle:) tak więc, maluj i nie poddawaj się;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę, będę - tylko dzisiaj od zmywania i nakładania kolejnej kreski już mnie oczy szczypały ... znajdę jakiś sposób na mój opadający kącik :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow,ale efekt :) ja jednak stawiam na neutralne kolorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo lubię kolorowe makijaże :) nudziaki bleee - trochę nudne

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli byłeś ..., widziałeś ..., czytałeś..., oglądałeś...,
Proszę zostaw po sobie jakiś ślad w postaci komentarza ...
Jestem też ciekawa Twojej opinii na poruszany prze ze mnie temat :).
Z góry Dziękuje - Moni :*