Domowe SPA

Aura za oknem zimowa, średnio zachęca na spacer a nawet opuszczenie łóżka. Z racji tego iż dziś mam wolne, wolne i prawie nic na głowie (bo muszę, chcę co, nie, co opisać i opublikować) postanowiłam zrobić sobie dobrze (tylko bez głupich skojarzeń, poproszę :)!). Moje dobrze polega na tzw szumnie prze ze mnie nazwanym Dniu SPA. Polega to, na poświęceniu większej ilości czasu dla mojego cielesnego ego, powłoki ludzkiej, niż poranne szczotkowanie zębów, kremowanie buzi i makijaż dzienno - pracowy.

 Moje SPA ma dwie wersje, 1 - mniej harcorowa i 2 - bardziej tzn. z farbowaniem włosów. Ale, że kilka dni temu farbowały się, dziś mamy wersje mniej. 
Tak więc zaczynam od prysznica i wszystko po kolei, depilacja, mycie włosów, odżywka ewentualnie maseczka na włosy, piling cielesny, mycie ciałka, szorowanie zębisków, nie zapominam też o spracowanych stopach. Po wyjściu spod prysznica. Regulowanie brwi, maski na twarz ( zazwyczaj są dwie, po pierwsze oczyszczenie po drugie nawilżenie, no chyba, że zdecyduję się na wypiligowanie buzi jakimś pilingiem podczas prysznicowania się). Jak już maski wylądują na mej twarzy w tzw między czasie, dbam o paznokcie i dłonie: wycinam skórki, piłuję, pilinguje i maskuje, maluję - kolorem lub odżywką, albo jednym i drugim, i tak oto nadchodzi czas na zmycie maski, nałożenie drugiej, i znów w między czasie balsamuje ciało (przeważnie nawilżanie), i na koniec po zmyciu maski kremuje buzię, kremuję dłonie, pachnię się perfumem i "leżę, ładnie pachnę i piękna się czuje" - polecam!!! Staram się ten rytuał powtarzać przynajmniej raz w tygodniu ....I zdecydowanie polecam każdej z was!

Komentarze