Słwani wizażyści - Max Factor cz II


W poprzedniej części razem z rodziną Faktorowiczów a właściwie Factorów dotarliśmy do Nowego Jorku ... później do ST. Louis, uczestniczyliśmy w targach ... przeżyliśmy pierwsze sukcesy i porażki. Czas na kolejną część przygód Maxa Factora i jego rodziny - tym razem będzie ciekawiej bo powoli wkraczamy w świat powstawania kosmetyków, które znamy i używamy do dziś ... 11 października 1908 roku Max przyjechał do Los Angeles i już wkrótce tworzył maleńki sklepik na skraju śródmieścia przy South Central Avenue 1204 - "Max Factor Antiseptic Hair Store. Toupees made-to-order. High-grade work" (Higieniczny Zakład Maxa factora. Tupeciki na zamówienie. Praca na wysokim poziomie). W sklepiku poza produktami do włosów oferował kilka linii makijażu scenicznego. Max został dystrybutorem produktów Leichnera i Minora - najlepsze podkłady do charakteryzacji. Stworzył także własną linię kosmetyków dla aktorów: puder do twarzy, róż, krem oczyszczający i róż do ust. Ludzie teatru z radością odkryli sklepik w sąsiedztwie ich miejsca pracy. 2 stycznie 1909 roku, niespełna dwa miesiące po otwarciu sklepiku, powstało przedsiębiorstwo Max Factor and Company. W ciągu pierwszego roku Max nie tylko zainstalował się na dobre w LA ale zadbał również o to by jego marka stała się rozpoznawalna. Wkrótce LA stało się siedliskiem gwiazd i planów filmowych. Pewnego dnia przed witryną sklepu Maxa pojawiła się dość spora grupka ludzi dziwnie się zachowujących. Bohater nasz zainteresowany ruchem przed sklepem wyszedł zorientować się co się dzieje - kręcono film.

Max przyglądał się aktorom i chciał się dowiedziec co mają na twarzach. Niektórzy stosowali podkład do charakteryzacji, inni pokrywali twarze własnoręcznie przygotowanymi mieszankami: dziwnymi miksturami z wazeliny i mąki, smalcu i skrobi kukurydzianej albo cold-creamu i papryki. Ci bardziej odważni i zdeterminowani próbowali nawet płynu ceglanego zmieszanego z wazeliną, albo smalcem dla uzyskania bardziej cielistego koloru. Max zaprosił ich do swojego sklepu - kilka osób skorzystało z zaproszenia, ale nie znalazło niczego czego nie próbowałoby wcześniej, łącznie z importowanym podkładem do charakteryzacji w sztyfcie. Max odkrył, że aktorzy potrzebują czegoś innego do charakteryzacji niż obecnie stosowany podkład, który był za ciężki. Który po zapudrowaniu i wyschnięciu, tworzył sztywną maskę i często pękał - w teatrze nie było z tym problemy, gdyż widownia siedziała dość daleko ale w filmie stanowiło już to problem. Aktorom był potrzebny makijaż lekki, pozwalający na swobodną ekspansję mimiczną i nie pękał, miał dużo koloru, nadawać naturalny wygląd bez efektu maski.
Na zapleczu sklepiku przy South Central Avenue uruchomione zostało mała laboratorium chemiczne, takie jakie Max miał w Europie i we wszystkich sklepach jakie kiedykolwiek prowadził. W laboratorium spędzał długie godziny - tworzył, testował makijaż dla aktorów, starając się dostosować go do wymogów ruchomego obrazu. Przyjazd reżysera Cecila B. DeMille'a do wioski Hollywood w 1913 roku zatrzymał eksperymenty Maxa a jego działania pchnął w zupełnie inną stronę. Natąpił powrót do peukarstwa. Reżyser planował otworzyć studio filmowe w pobliżu sklepiku Maxa. Nasz przedsiębiorczy Bohater udał się na spotkanie z reżyserem zaprezentował mu swoje profesjonalne i bardzo starannie wykonane produkty i zaproponował współpracę, wypożyczał peruki i inne włosowe produkty do filmów, bez zastawu w zamian za zatrudnienie synów na planie filmowym jako statystów. chłopcy mieli też dbać o peruki, przywozić je ze sklepu na plan, z planu do sklepu i pilnować i dbać o nie na planie. Współpraca trwała tak długo jak kręcono film, jednak na długo przed wejściem owego filmu do kin " The Squaw Man" wrócił do swojego laboratorium i kontynuował pracę nad podkładem dla aktorów. Prace nad podkładem w kremie dla aktorów zostały zakończone w1914 roku. Podkład miał lekką konsystencje, zachowywał na twarzy całkowitą elastyczność i występował w 12 precyzyjnie dobranych odcieniach. Jako pierwsi z nowego podkładu skorzystali najwięksi aktorzy komediowi tamtych czasów np.: Charlie Chaplin. Chętni którzy chcieli wypróbować nowy podkład musieli przejść szkolenie z tego jak należy go nakładać, ponieważ był on w kremie i o lekkiej konsystencji a nie w sztyfcie i ciężki. Popyt rósł, a klienci musieli być gotowi wcześnie rano, by o czasie rozpocząć prace na planie, Max otwierał sklepik o 5:30. Coraz więcej aktorów chciało, aby robił im makijaż na planie. Do 1914 roku Max z synem - Frankiem jeździli do pracy tramwajem. Max nigdy nie nauczył się prowadzić samochód. W 1916 r minęło osiem lat od przyjazdu Factorów do Los Angeles. W 1912 roku Max otrzymał amerykańskie obywatelstwo. Zdobył renomę wśród filmowców i szefów studiów filmowych. Jego peruki, maklijaż cieszyły się wielką popularnością. Stworzył nowe produkty, które budziły zainteresowanie - np.: szampon z henną dla aktorów teatralnych oraz cień do powiek i kredkę do brwi swojej przyszłej i nie teatralnej, popularnej linii makijażu. Stworzył określenie "brownetka" dla około 50% kobiet, które plasowały się gdzieś między brunetkami a blondynkami - później określenie wyszło z użycia. Rodzina powiększyła się o kolejnego syna - Sidneya. Śródmieście Los Angeles rozkwitało - Max przeniósł sklepik - dzięki tej przeprowadzce znalazł się w samym centrum Los Angeles. Max miał powody do dumy. Prowadził sklep - który zawsze był nazywany sklepem, bez względu na lokalizację - a teraz miał coś znacznie większego. Powstało pierwsze w Ameryce - być może i na całym świecie, specjalne pomieszczenie oddalone od witryny i produktów, w którym robiono klientom makijaż: profesjonalny, salon kosmetyczno - fryzjerskim. Czasami musiał jeździć do różnych studiów filmowych i na plenery ale teraz gwiazdy mogły korzystać z zacisza i wygody jego zalonu, wyposażonego w duże lustra, odpowiednie oświetlenie i przybory. Nie tylko aktorzy komediowi byli klientami Maxa. Do jego fanów należała Gloria Swanson. Powierzała swój makijaż i fryzurę wyłącznie Maxowi. W tamtych czasach studia nie zatrudniały własnych charakteryzatorów, więc aktorzy musieli sami uczyć się robienia makijażu albo oddawali się w ręce Maxa. Ta sytuacja zmieniła się w lutym 1917 roku, gdy Paramount zaczęło kręcić "Joan the woman" z Geraldine Farrar - po raz pierwszy w scenariuszu uwzględniono makijaż i zatrudniono Maxa do nadzorowania prac nad nim.
Zapotrzebowanie na jego usługi rosło, ale on nadal znajdował czas między zleceniami i obsługą bieżącą klientów, by tworzyć w laboratorium nowe produkty dla aktorów, czasami z pozoru błahe, lecz absolutnie konieczne z uwagi na coraz większe skomplikowanie procesu produkcji filmów. To właśnie w tym okresie Max stworzył Supreme Liquid Whitener (doskonały wybielacz w płynie), choć opracował jego recepturę z myślą o teatrach to w 1917 roku zaprezentował go jako upiększający produkt dla wszystkich kobiet, które pragną uzyskać nieskazitelną, alabastrową, gładkość szyi, ramion i dłoni. SLW był zapakowany w metalową puszkę opatrzoną różową etykietą z wizerunkiem Maxa Factora i obietnicą:"Nie ściera się, nie zawiera ołowiu, nie jest szkodliwy i nadaje skórze naturalny kolor". 2 września 1918 roku Max ogłosił wieść, że wreszcie zakończył eksperymenty nad linią Color Harmony (harmonia kolorów) stworzoną specjalnie dla aktorów filmowych. Był przekonany, że pewne zastawienia naturalnych kolorów cery, włosów i oczu najlepiej dopełnić konkretnymi odcieniami makijażu. Do tamtej pory istniały zaledwie trzy odcienie pudru dostępne dla wszystkich rodzajów cer: białych, różowych i śniadych. Max stworzył 11 starannie dobranych kolorów. Taka gama wystarczała, żeby harmonizować z wieloma karnacjami. Max przeprowadzał potajemne testy, wykorzystując syreny ekranu m.in. Nitę Naldi i Carmel Myers. Obie gwiazdy były zachwycone współpracą z Maxem i zaszczycone, że jako pierwsze mogą wypróbować linię Color Harmony. Później przyznał, że to dzięk ich aprobacie zawdzięczał szybkie przyjęcie nowych produktów przez miejscowe sklepy.
Idea leżąca u podstaw linii Color Harmony szybko zapewniła bardziej przewidywalne i pożądane efekty na planach filmowych. To była przełomowa koncepcja i Max miał nadzieję, że pewnego dnia przekona szerokie rzesze kobiet, nie tylko w Hollywood, lecz na całym świecie iż nie ma nic grzesznego w upiększaniu, tego czym obdarzyła je natura.
Dzięki szybkiemu rozwojowi i unowocześnieniu procesu produkcji wkrótce zaczęło brakować miejsca w Pantages Building. Ma wydzierżawił magazyn przy Brooklyn Avenue - ale nawet t nie wystarczało. Po raz kolejny musiał przenieść sklep - tym razem na South Hill Street 326. Znowu przyjmował klientów na parterze, gdzie efektowne, krzykliwe szyldy reklamowały jego produkty i usługi. Na ogromnej składanej markizie widniało jego nazwisko a z boku umieszczono najodważniejszy napis, ze wszystkich "The House of Make Up". W przeszłości Max musiał ogłaszać zmianę adresu, teraz już nie. Gwiazdy i studia znały każdy jego krok gdyż jego usługi dla przemysłu filmowego i nie tylko były bezcenne. Większość klientów zabiegała także o przyjaźń Maxa. Był zaufanym powiernikiem i wielu traktowało go jak ojca. Sklep przy South Hill Street 326 szybko stał się ulubionym miejscem spotkań wszystkich aktorów niemego kina i rozwijającej się się w szybkim tempie filmowej społeczności.
C.D.N 
W następnym odcinku szalone lata 20'te 



Komentarze

  1. zgłębiałam kiedyś tę historię, co najciekawsze opowiedział mi o niej mój chłopak :D
    Pozdrawiam i przy okazji zapraszam na nowy post:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia ciekawa i pasjonująca, kto by pomyślał, że produkty które znamy dziś zostały wymyślone lata temu na potrzeby przemysłu filmowego :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli byłeś ..., widziałeś ..., czytałeś..., oglądałeś...,
Proszę zostaw po sobie jakiś ślad w postaci komentarza ...
Jestem też ciekawa Twojej opinii na poruszany prze ze mnie temat :).
Z góry Dziękuje - Moni :*