End of - Promocyjna Trylogia :)

Słowem wstępu jestem wam winna wyjaśnienie co do tematu postu. Miała być relacja ze szkolenie makijażowego w Mokotowska Make Up Academy, ale z racji tego iż gdzieś między słowami wygadałam się, że jestem blogerką i, że planuję napisać relacje z naszego spotkania na blogu - Paulina (jedna z pracownic Akademii, sprawująca piecze nad stroną biurową akademii, żeby wszystko maiło ręce i nogi i było i logicznie się układało ...), zaproponowała małą współpracę, polegającą na udostępnieniu mojego wpisu na ichniejszym FanPagu, strasznie się ucieszyłam z tego faktu. Tylko chcąc się zachować profesjonalnie i nie wyjść na ignoranta zanim opublikuję post wyślę go do autoryzacji czy też przejżenia Paulinie i P. Sławkowi, z którym miałam ogromną przyjemność i zaszczyt się szkolić. Tak więc proszę o wyrozumiałość i cierpliwość wszystkich zainteresowanych. Bo realacja będzie, tylko obsunie się w czasie. 

Zatem dziś zapraszam was na relację z sagi czy też trylogii promocji - 49 czy też -40%. Żeby było lepiej i ciekawiej - w woli wyjaśnienia 3 tygodnie promocji w Rosku, promocja w trzech drogeriach Rosek, Natura i HeBe ...
Kiedy zaczął się owy szał promocyjny - 49% na podkłady, pudry i róże w Rosku byłam z siebie dumna, że zakupiłam jedynie podkład, który mi się wyczerpał - Rimmel Wake Me Up. I poza tą jedną wizytą już nie zaglądałam do Roska. Nawet mnie nie kusiła następna promocja na tusze itp, choć przez głowe przeleciała mi myśl, że może by zakupić tusz - L'oreala nowego alo Factorka. Ale następna myśl odwiodła mnie od tego - gdyż uśiwadomiłam sobie, że przecież zaprzyjaźniłam się z moim Goshem, który abstrachując zakupiłam na poprzedniej promocji -40% W HeBe. I był cudowny spokój ... 
Wiedziałam i szykowałam się na promocję w HeBe na Revlon (ha bo nie wiedziałam, że jest w Rosku!!!, dowiedziałam się po fakcie, nie ważne !) i Misslyn - lakiery do paznokci te Denim. Nie będę zagłębiać się w szczegóły co dokładnie kupiłam gdyż zobaczycie to zaraz nieco poniżej na zdjęciach :). AAA zapomniałabym, że i skusiłam się na jeden produkt Bell.
I nie była bym sobą, Roska udało się ominąć, choć nie do końca (ale to zaraz wyjaśnię) odwiedziłam Naturę bo tak sobie pomyślałam, żę rzucę okiem w szafę Kobo czy My Secret, Pierre Rene. I szlag by mnie jasny trafił ale wypatrzyłam parę rzeczy (choć tak po głębszym zastanowieniu cieszę się, że nie byłam tam zbyt długo. Gdybym poszła tam dziś, wyniosła bym więcej. Ale co tam od miłego Pana Kierownika Naturki dostałam 6 kuponów promocyjnych na zakupy w Maju uprawniające mnie do 20% zniżki. I coś czuję, że się skuszę na jeszcze kilka rzeczy z wyżej wymienonych szaf). 
A ostatni tydzień Roskowy uszczuplił mnie o kilka zł, gdyż skusiłam się na lakiery Lovely i jeden Bourjois - a to dlatego, że czekając na koleżankę z którą jechałam na szkolenie - nudziło mi się a ona jeszcze do tego piinformowała mnie, że się spóźni. Tak więc żeby zabić nudę i nie marznąć i moknąć schowałam się w sklepie. I tak sobie łaziłam zwiedzałam, wypatrzyłam i zakupiłam...
Dość już tego rozpisywania się - zapraszam na foto - relację z Shopingu Trylogicznego :).  
 











Rzęsy to efekt szkolenia, które podsyciło moją chęć zmierzenia się z klejeniem rzęs. P. Sławek na szkoleniu pokazywał jak tego dokonać - jak je przykleić i jak je odkleić. Więc własnymi, dwoma okami zobaczyłam ten proces na żywo. A, że jakoś tak od pewnego czasu temat ten - zjawisko to zaprząta mój umysł - kożystając z promocji - 40% w HeBe na Bourjois - zakupiłam je w cenie 17,99. Więc jak je rozwale, porwe, podre, popsuje nie będzie mi żal :).

P.S Chciałam użyć hasła "w sekrecie", ale jaki to sekret ja powiem to na forum. Tak jestem zafascynowana szkołą, atmosferą, profesjonalizmem, charyzmą ludzi tam pracujących. Potrafili w ciągu zaledwie 3 dni, dać mi ogromne wiadro pewności siebie i pewności tego co robię, że moje pomysły, koncepcje i technika jest słyszna idzie w dobrym kierunu. W przeciągu zaledwie tych trzech dni, gdzie szkolenie trwało 8h - dziś wyjątkowo krócej, bo dziewczęta miały pociągi do domków ... dodali mi tele wiatru w moje maleńkie, jeszcze mało rozwinięte skrzydełka, że chce mi się latać, wysoko do chmur do słońca (całe szczęście, że skrzydła są moje własne a nie doczepiane na wosk czy inną cholere bo skończyła bym jak Ikar, a tego nie chcę). Nauczyłam się widzieć dostrzegać kolory, ich moc, widzieć w głowie makijaż jaki chce wykonać - wyobraźić go sobie, wyobraźić jak moje zaplanowane kolory będą ze sobą współpracowały/grały czy nie będą się gryzły, nauczyłam się (choć nigdy się nie bałam kolorów - nasyconych i łączenia barw ciepłych z zimnymi), właściwie to nie nauczyłam się ale upewniłam, że dobrze kombinuje :). Dziś porwałam się z tzw motyką na księżyc, gdyż wczoraj podczas rozpraw teoretycznych uznaliśmy, że kolor czerwony jest ciężkim, trudnym kolorem w makijażu oczu ... 
Dziś w planie miałam wykonanie makijażu ślubnego, już go widziałam oczyma wyobraźni. Brązy dwa z różykiem, lekkie rozświetlenie ... Po czym okazało się, że znów zmieniła mi się modelka. Zaczęłam zgodnie z moim planem w głowie, jaśniejszy brązik do nadania kształtu oka i podstay do blendowania następnego cienia, już ciemniejszego brązu ... Zrobiłam wszystko ładnie pięknie i poszłam poszukiwać mojego gł cienia w zaplanowanego róż, ale róż nie dotarł na powiekę anawet na palucha, mój wzrok powędrował w kierunku czerwonego - musiałam on tak do mnie krzyczał - Ja, JA! weź mnie. Nie bądź świnia :). Nabrałam sobie na opuszki palców brązy jakich użyłam i tę rozdartą czerwień, żeby sprawdzić jak będą ze sobą wyglądać. Efekt mi się spodobał, idealnie mi się wkomponował ... nie wiele myśląć plan A odszedł w niepamięć a plan B przeszedł w stan realizacji, wynalazłam jeszcze pigmencik czerwony ze złotą poświatą i biały cień do kącika oka. Niestety na zdjęciach nie wyszedł pigment, gdzieś mi się ulotnił. Cham !!! 
A i generalnie pierwszy raz w życiu "pracowałam" na matowych cieniach. Bo zazwyczaj są to satynki ... albo inne byle by nie matowe. Właściwie podczas trylogii promocyjnej, z Kobo i My Secret zakupiłam pierwsze moje dwa matowe cienie. 
Same oceńcie, jak mi poszło ... i przy okazji uchyliłam rąbka tajemnicy jaka będzie zawarta w poście szkoleniowym :).




Tutaj "ukrywa" się moja czerwień - widzicie ją. Krzyczy - Bierz mnie !!!

Komentarze

  1. Świetne kosmetyki:) Ja z całych promocji w rossku kupiłam wczoraj tylko jeden lakier, za to obkupiłam się lakierowo w Golden Rose:)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki - hiihiih też mi się podobają. I już mam koncepcje na zmalowanie paznokci :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jej, chcę ten tusz z essence! :D ale to może tak za pół roku bo teraz mam jeszcze zapasy niestety ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. użyłam raz i jak na razie dupy nie urwał .... dam mu szansę ...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli byłeś ..., widziałeś ..., czytałeś..., oglądałeś...,
Proszę zostaw po sobie jakiś ślad w postaci komentarza ...
Jestem też ciekawa Twojej opinii na poruszany prze ze mnie temat :).
Z góry Dziękuje - Moni :*