Dziś zapraszam was na starcie Tytanów - gąbeczek do makijażu. Do walki stają RealTechniques Vs Yves Rocher. Choć może gąbeczka Yves Roche nie zyskała sławy i rzeszy fanek, uważam, że zasługuje na kilka słów i uwagę (bardzo dobry jakościowo produkt w bardzo przystępnej cenie - zaskoczył mnie pozytywnie).
Jeśli was interesuje, która wygra i którą polece - zapraszam do poczytania i obejżenia zdjęć ...
Gąbeczka
Yves Roche Vs Real Techniques
Od jakiegoś czasu gąbeczki
wszelkiej maści zasypują blogi i wlogi a wszystko za sprawą różowego jajka
Beauty Blender (choć dostępny jest jeszcze w dwóch wersjach kolorystycznych czarne i białe - to różowe jest wszędzie). Nigdy w życiu nie go nie miałam i raczej mieć nie będę - cena
tego cuda skutecznie mnie odstrasza. Jednak jak to bywa z rewolucyjnymi -
nowatorskimi produktami, zaraz pojawiają się jego tańsze zamienniki - jednak z zamiennikami różnie bywa... Z tego tytułu
doczekałyśmy się już wielu odmian i wersji różowego jajka. Były już i chińskie
podróbki (fioletowa bańka), Real Techniques (pomarańczowe jajko, ze spłaszczonym bokiem), Esscence (kolorowe jajka), Inglot (różowe jajko) i moje ostatnie odkrycie Yves
Roche (kremowa bańka).
Moje pomarańczowe jajko
zakupiłam w Mint Shop'ie coś ok 30 zł czy jakoś tak, teraz dokładnie nie
pamiętam gdyż było to już jakiś czas temu, natomiast jajeczko Yves Roche
nabyłam kilka dni temu za cenę 19,99 zł.
Na pierwszy rzut oka, poza
kształtem wydają się takie same. Wielkość zarówno przed jak i po namoczeniu
mają taką samą. Jednak po przyjrzeniu się zaczynamy dostrzegać różnice. Obydwa
jajka są wykonane z innego materiału/tworzywa - jajko Yves Roche jest bardziej
sprężyste, zbite, powierzchnia gąbeczki jest bardziej gładka - mniej porowata. Natomiast RT jest takie gąbkowate (coś jak
kalsyczna gąbka do mycia ciała, tylko jej struktura ma mniejsze pory) - te małe dołeczki widać gołym okiem
Jajko RT ma kształt jajka
kurzego z lekko spłaszczonym jednym bokiem, natomiast YR wygląda jak bańka.
Używając RT właśnie tą
spłaszczoną powierzchnią nakładam podkład a w przypadku YR spodem, ponieważ
jest dość duży, płaski i wygodnie mi się ją trzyma w tzw. "pasie" we
wgłębieniu.
Z racji tego, że gąbeczkę RT
mam już jakiś czas i ogrom użytkowania i sfatygowania materiału widać bez dogłębnego przyglądania się. Właściwie nic strasznego się z nią nie działo i nie dzieje, ale ostatnio i wydaje mi
się, że to wina moich paznokci kiedy to podczas mycia i płukania cisnę ją i
chcący - nie chcący wbijam paznokcie. Podobny los nie
spotka banieczki z YR z racji, że jestem bogatsza w doświadczenia i, że jest
wykonana z innego tworzywa.
Na początku
mojej przygody malarza nakładałam podkład jak statystyczna kobieta -
paluszkami. Później zapragnęłam (pod wpływem you tubowych gwiazd i blogerek jak
i poprzez pracę) pędzla. Długo się zastanawiałam jaki?! wiedziałam, że
języczkowego raczej nie chcę bo on będzie zostawiał smugi. Wybór padł na Hakuro.
Pędzel fajny, wygodny, porządnie wykonany jednak nie zdobył szturmem mego
serca. Przyznam, że od kiedy zakupiłam pomarańczowe jajo i nim nałożyłam podkład
- pokochałam i uwielbiam, nie wyobrażam sobie tej rutynowej czynności wykonywać
czymś innym niż gąbeczka.
Gąbeczkę przed każdym użyciem
należy zwilżyć, wtedy lepiej rozprowadza się podkład i dodatkowo zabezpiecza
przed piciem podkładu przez gąbkę. Podkład rozprowadza się równomiernie,
osiągając bardzo naturalny efekt o większym kryciu. Gąbka z racji
swojej fizyczności wymusza na nas ruch stemplujący - podkład wklepujemy w skórę
przez co zyskuje na trwałości i nie pozostawia smug. Jeden minus jaki ma gąbka
w porównaniu z pędzlami - że jest zdecydowanie mniej żywotna niż pędzel. Pędzle
pomimo częstego mycia, jeśli dobrze są wykonane, można używać latami, natomiast
gąbeczkę co najwyżej pół roku. Myślę jednak, że wydatek rzędu 30 czy 20 zł raz
na pół roku jakoś strasznie nie uszczupli mojego budżetu. Pozostanę wierna
gąbeczce - tym bardziej, że mam teraz dwie do wyboru - o wysokiej jakości w przystępnej
cenie i może kiedyś jak wygram w toto lotka pokuszę się o oryginalne różowe
jajo BeautyBlender.
Podsumowywując:
Obie gąbeczki są warte uwagi, obie są w przystępnych cenach. Jednak gąbeczka Yves Roche dostępna jest stacjonarnie, w każdej chwili możemy iść do sklepu i sobie ją kupić - cena też jest kusząca 19.99 ... Jest bardzo miękka, wykonana z bardzo dobrego materiału, bardzo sprężysta i wygodna w użyciu i pielęgnacji ...
Gąbeczka RT, tak właściwie też jej nie można nic zarzucić no może tylko to, że nie jest dostępna stacjonarnie i jest troszkę droższa niż YR, jest ciut ciut mniej sprężysta ...
Dlatego, też zwyciężcą
mojego starcia tytanów zostaje .....
(fam fary- tarararatatatarrara .....)
Gąbeczka ....
Yves Roche
Gratuluję !!!
nie wiedziałam nawet że Yves Rocher ma gąbeczki! :D
OdpowiedzUsuńTez odkrylam ten fakt przez przypadek. Gabeczka jest bardzo, bardzo fajna. Jestem strasznie zadowolona z zakupu
OdpowiedzUsuńja mam z Inglota i też bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńta pierwsza ma śmieszny kształt, ja mam Ebelin
OdpowiedzUsuńtyle smiesznych gabeczek XD
OdpowiedzUsuńhttp://kinnnga.blogspot.com/
jest ich troszkę. Bardzo polecam tę z Yves Rocher jest świetna.
UsuńDziękuje. Staram się jak mogę. Jeśli mój blog zainteresował Cię na tyle, żeby zaobserwować - będzie mi strasznie miło, jeśli nie - no cóż trudno. Przepraszam, ale nie bawię się we wzajemne obserwacje. W wolnej chwili odwiedzę twojego bloga i zobaczymy .... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń