W zeszłym roku napisałam post o Historii makijażu i pielęgnacji - pisząc go doznałam olśnienia bo historia makijażu czy pielęgnacji nie powstała by bez udziału rąk i umysłu ludzkiego. Przewijały się różne nazwiska w różnym czasie przy okazji różnych produktów - stąd też narodził się pomysł napisania postów o twórcach - Słynnych Wizażystach. Napisałam i po krótce przedstawiłam wam Elizabeth Arden, która dziś bynajmniej mi średnio kojarzy się z makijażem czy pielęgnacją a raczej z zapachami z nutą zielonej herbaty.
Zabierając się za pisanie o tej postaci chciałam się dobrze przygotować, nie
tylko prześledzić złoża internatu ale coś więcej, dokładniej i ... zakupiłam
biografię autorstwa Freda E. Bastena - "Max Factor - człowiek, który dał
kobiecie nową twarz". Lektura ciekawa i wciągająca - 3 dni zajęło mi
jej przeczytanie od deski do deski.
Po przeczytaniu
tej książki nasuwa mi się taka myśl, że gdyby nie rozwój kinematografii - nieme
filmy czarno białe, później wprowadzenie dźwięku a na końcu koloru - makijaż
był by ubogi a nawet można by się pokusić o stwierdzenie, żeby nie istniał.
Kiedyś był on domeną właśnie ludzi sztuki - filmu czy teatru, zwykłym kobietom
nie przystoiło nosić makijażu, było to źle widziane. Samo słowo makijaż budziło
grozę i źle się kojarzyło i właściwie nie funkcjonowało w mowie ani piśmie. To
dopiero Max Factor skromny, wytrwały i uparty człowiek, wizjoner sprawił, że
makijaż zaczęto nazywać makijażem, uwolnił go spod jarzma zacofania i ciemnoty,
otworzył mu drzwi - dał dostęp do każdej kobiety i każdej kobiecie dostęp do
makijażu, dopasowany do urody, cery, bez wstydu i żenady - nie tylko tej ze
szklanego ekranu. Wiele produktów wynalezionych kiedyś dawno, dawno temu, w
ulepszonej formie i opakowaniu funkcjonuje do dziś jak choćby puder Creme Puff
:) ale po kolei - zapraszam was na poznanie nieco bliżej faceta - który dał nam
możliwość, stworzył fundament a nawet zaczął budować to co dziś nazywamy
makijażem, dał nam możliwość i narzędzia - Poznajcie Maxa Factora ...
Max factor
urodził się jako Maksymilian Faktorowicz w 1877 roku w Łodzi. Był jednym z
dziesięciorga dzieci Abrahama Faktorowicza i Cecylii Tandowskiej - Faktorowicz.
Maksymilian nie zdołał poznać matki gdyż zmarła kiedy był jeszcze mały. Ojciec
jako jedyny żywiciel rodziny pracował do późna w zakładach włókienniczych więc
Maksymiliana wychowywało starsze rodzeństwo. Na temat formalnego wykształcenia,
o ile się w ogóle kształcił - nie wiele wiadomo. Miał za sobą edukację
hebrajską, którą jednak przerywał i zaniedbywał by wspomóc finansowo rodzinę.
Młody Faktorowicz marzył o karierze artysty niestety surowy los zmusił go do
pracy zarobkowej dalekiej od artyzmu, w wieku 7 lat pracował jako sprzedawca
pomarańczy, orzechów i cukierków w holu teatru w rodzinnym mieście. Rok później
podjął pracę jako pomocnik miejscowego aptekarza. Po ukończeniu 9 roku życia
terminował u najlepszego w Łodzi perukarza i producenta kosmetyków. Przez
cztery lata uczył się pilnie związywać i splatać ludzkie włosy w peruki,
układać fryzury oraz wytwarzać kosmetyki i robić makijaż, mając za modelki
miejscowe aktorki. W ten sposób zdobył jak, że cenne doświadczenie, które za
owocuje w późniejszych etapach życia a tymczasem pozwoliło mu ono dołączyć do
zespołu sławnego stylisty fryzur i wizażysty Antona z Berlina. Praca u Antona
zawiodła Maksa do Moskwy, gdzie w wieku 14 lat zatrudnił się u Kropo, perukarza
i kosmetologa opery w Teatrze Balszoj. Przez następne cztery lata podróżował z
miasta do miasta jako charakteryzator największych śpiewaków operowych tamtych
czasów. Pracował tam do ukończenia 18 lat, kiedy to zgodnie z prawem musiał
odsłużyć cztery lata w rosyjskim wojsku - w wojsku pragnął kontynuować pracę
związaną z teatrem, ale decyzja nie należała do niego. Zajęcie w armii
rosyjskiej można określić jako dyplomowana pielęgniarka, nie lubił tego ale
wiele się nauczył. Po wyjściu z wojska Maksymilian na przedmieściach Moskwy w
rejonie riazańskim otworzył sklepik w którym produkował i sprzedawał własne
kremy, róże, perfumy i peruki. Po raz pierwszy w życiu pracował na własny
rachunek. Radość z własnego interesu nie trwała jednak długo ... skończyła się
kiedy pewnego dnia przez Riazań przejeżdżała pewna trupa teatralna i jeden z
jej członków wstąpił do sklepiku żeby zakupić trochę kosmetyków - trupa
zmierzała do Moskwy by zabawiać rodzinę cara. W ciągu kilku tygodni odnotował
duży wzrost sprzedaży ... i stał się kosmetologiem Aleksandra Mikołajewicza
Romanowa, wuja cara Mikołaja II, także osobistego lekarza cara i Opery Balszoj.
O jego usługi nie proszono lecz ich żądano. Pozwolono mu zatrzymać sklepik,
alemiał świadomość, że będzie musiał być gotów na każde zawołanie i spełniać
kaprysy ulubieńców dworu. Maksymilian był sowicie wynagradzany za swoją pracę i
umiejętności. Co nie zmieniło uczucia zniewolenia. Raz w tygodniu pozwalano
Maksymilianowi pojechać na kilka godzin do sklepiku, żeby zadbał o swoje
interesy i zrobił zaopatrzenie. Zawsze podczas takich podróży nie był sam -
poróżował ze strażnikami. Podczas jednej z wizyt w sklepiku poznał swoją żonę
Esterę Różę, którą poślubił potajemnie i bez zgody dworu. W następnych
miesiącach zdarzały się okresy, kiedy Maksymilian w ogóle nie mógł zobaczyć się
z Esterą, bo jego kalendarz był tak zapełniony imprezami na dworze cara iż
znalezienie wolnej chwili graniczyło z cudem. Po przyjściu na świat dzieci -
Fredy, później Cecylii i Dawida - rozpaczał, że dzieci wychowują się bez ojca i
że nie może mieszkać z rodziną. Nad rodziną Faktorowiczów i cichych schadzek
małżonków zawisły czarne chmury, które spowodowane były wprowadzeniem surowych
przepisów antysemickich i prześladowań obywateli Żydowskich. Żydów w Rosji
nigdy nie traktowano jak Rosjan - uważano ich za intruzów. Mikołaj II obawiał
się umocnienia władzy Żydów - uważał, że jeśli zyskają na sile obalą rząd. W
1903 roku zarządził pogrom Żydów, którzy budzili w nim wielki strach i
nienawiść aż kazał palić ich wioski. Maksymilian wiedział, że jego usługi dla
dworu mają nieocenioną wartość, ale czuł, że i na niego przyjdzie kres. Jego
brat Natan i wuj Fiszel już wyjechali z Rosji do Ameryki. Maks zaczął marzyć o
wyjeździe do Ameryki, gdzie wreszcie mógłby być ze swą rodziną i znów ruszyć ze
swym interesem - dodatkowo St. Louis do którego chciał udać się Maks miało być
gospodarzem międzynarodowych targów w których chciał uczestniczyć. Tylko
rodziło się pytanie jak uciec kiedy jest się kontrolowanym za dnia i w nocy ???
Z pomocą przyszedł przyjaciel, jedyny jakiego Maks miał na dworze cara -
Generał, który jako jedyny zauważył troskę i frustrację, zły wygląd Maksa,
poprosił o rozmowę. W końcu Maks wyjawił swój długo skrywany sekret o
dziewczynie którą pokochał od pierwszego spojrzenia, o potajemnym ślubie i
dzieciach i o swoim marzeniu - wyjeździe do Ameryki. Generał słuchał w
milczeniu i powadze a następnie obiecał pomoc w realizacji ucieczki z dworu ...
Następnego dnia Generał głośno i przy zebranym dworze zauważył iż wizażysta
wygląda na chorego i zmęczonego, dodał, że dla dworzan mogła to by być
katastrofa jeśli rozchoruje się bardziej bo zbliża się sezon wielkich bali i
widowisk w pałacu. Następnego dnia odwiedził Maksymiliana lekarz osobisty
generała zbadał go i zawiadomił dwór o kiepskim stanie pacjenta. Mając na
względzie swoje włosy, twarz i cerę dwór jednogłośnie zarządził aby wysłać
Maksa na trzy miesięczną kurację wypoczynkowo - zdrowotną do Karlowych War -
czeskie uzdrowisko o wielowiekowej tradycji, słynącym ze źródeł termalnych i
leczniczych wód. Lekarz przekazał dobrą nowinę kuracjuszowi. A Generał kazał
przygotować się do wyjazdu. Obiecał również dopilnować aby Estera z dziećmi
także tam dotarła. Faktorowicz pojechał do Karlowych War w eskorcie straży.
Zastanawiał się jak długo z nim zostaną i jak odnajdzie rodzinę. Na szczęście
gdy tylko wysiedli z pociągu strażnicy udali się na drugą stronę torów, by
wrócić do Moskwy. Maksymilian wziął walizy i pokuśtykał przed siebie, w obawie,
że strażnicy będą go obserwowali. Udał się do centrum miasta gdzie na głównym
placu pod fontanną odnalazł żonę i troje dzieci, skulone z zimna. Wędrowali
wiele dni a właściwie nocy w obawie żeby nie zostać zauważonym przez zaśnieżony
las az dotarli do portu w którym parowiec Molka III szykował się do rejsu do
Ameryki. Maksymilian zapłacił za bilety - pieniądze nie stanowiły problemu,
odkładał je z pracy na dworze. Weszli na pokład i ruszyli w drogę. 13 lutego
1904 roku, kiedy Molka III wypływała z portu Maksymilian i jego rodzina rozkoszowali
się prywatnością, sobą i ciepłem małej ale przytulnej kajuty. Na pokładzie
parowca Maksymilian poznał swojego przyszłego wspólnika - uczestnika targów.
Młody człowiek władał nie tylko jego ojczystą polszczyzną ale także mówił po
niemiecku, rosyjsku i angielsku. Sprawiał wrażenie inteligentnego i ambitnego.
Współpasażer nawet zaproponował pomoc w sfinansowaniu stosika na targach.
Faktorowiczowie przybili do Ameryki na początku szczytowego okresu, w którym
codziennie przybywało do tego kraju 5000 imigrantów. Pasażerów pierwszej
i drugiej klasy, wśród której znalazła się rodzina Faktorowiczów i nowy
wspólnik pospiesznie przeszukiwano na pokładzie a potem nakazywano im
przejść przez stanowisko celników na pirsie a potem już mogli swobodnie
wkroczyć do Stanów Zjednoczonych. Maksymilian i jego rodzina zeszli po trapezie
i zbliżyli się do biurka celnika. Maksymilian nie wiedział jak powiedzieć
inspektorowi, że źle napisał jego imię i nazwisko i od tej pory był Maxem
Factorem.
Nowy Jork nie
zrobił dobrego wrażenia - okropne miejsce pełne ludzi i hałasu ...
Max z
niecierpliwością czekał na chwilę, w której wraz z rodziną i wspólnikiem wsiądą
do pociągu do St. Louis. Podróż trwała dwa dni. Kiedy to już dotarli na miejsce
Max ulokował rodzinę w małym mieszkanku przy Washington Street, nie daleko
swojej rodziny - brata i wuja, a sam udał się ze wspólnikiem zarezerwować
miejsce na targach. W tak późnym terminie, zaledwie na kilka tygodni przed otwarciem,
szeroko rozreklamowanych targów było dość trudne, gdyż popyt na miejsca wśród
wystawców był przytłaczający. Początkowo targi miały się rozpocząć 10 kwietnia
1903 roku w setną rocznicę zakupu Luizjany ale trzeba było przesunąć datę
otwarcia o rok, gdyż zakres targów się rozszerzył, a wraz z nim wzrosło
zainteresowanie wystawców. Najlepsze miejsca i ich sąsiedztwo było już
niedostępne, ale pojawiła się szansa w Palace of Varied Industries manufacture.
Miejsce to było maleńkie i oddalone od głównych pasaży, ale Max i tak ucieszył
się z takiej możliwości i nie mógł doczekać się aby przedstawić Ameryce swoje
produkty. Międzynarodowe targi w St. Louis, oficjalnie znane jako Wystawa
Upamiętniająca Zakup Luizjany, okrzyknięto największą, najpiękniejszą i najwspanialszą
międzynarodową wystawą jaką widział świat. Tereny targowe zajmowały 1200 akrów
i ponad 1500 spektakularnych budynków.
Targi nie były
jedyną atrakcją St. Louis tamtego lata. Od 29 sierpnia do 3 września odbywała
się tam inna, mniej ważna impreza mianowicie Olimpiada. Były to zaledwie trzecie
igrzyska w czasach nowożytnych. Targi zakończyły się 1 grudnia 1904 roku i do
tego czasu dziennie przybywało na nie średnio 100 000 osób, które wielokrotnie
wracały, przez co w przeciągu siedmiu miesięcy łączna, szacunkowa liczba
odwiedzających sięgnęła 20 milionów odwiedzających.
Factor był
wyczerpany, harował sześć dni w tygodniu, odpoczywając tylko w niedziele, kiedy
targi były zamknięte. Razem ze wspólnikiem pracowali do późna i rzadko
odpoczywali, obsługiwali niewyczerpany, nie kończący się strumień ludzi, którzy
przystawali przy ich stoisku, żeby spojrzeć na kosmetyki, perfumy, grzebienie i
produkty do pielęgnacji włosów stworzone przez byłego specjalistę od
pielęgnacji urody rosyjskiej rodziny carskiej. Było jednak tylko jedno
wydarzenie które odciągnęło Maxa od targów, 18 sierpnia kiedy to na świat
przyszło czwarte dziecko - syn Frank. Max zainwestował większość pieniędzy w
stoisko targowe. Zapłacił za miejsce, sprzęt i zaopatrzenie. Interesy szły
wyśmienicie, lepiej niż się spodziewał - zyski były wysokie. Ale gdy po zakończeniu
targów przyszedł zamknąć stoisko czekało go nie lada rozczarowanie - wspólnik
nie zjawił się żeby mu pomóc a nawet ukradł wszystko co zostało łącznie z
zarobioną gotówką. Wpadł w rozpacz. Zaufał młodemu mężczyźnie który pracował z
nim ramię w ramię przez wiele miesięcy targów, odpowiadał na pytania gości i
zajmował się sprzedażą, podczas gdy Max zajęty był tworzeniem fryzur oraz
produkcją swoich pudrów i innych kosmetyków. To jego wspólnik rozmawiał z
klientami ... z większością klientów, Max tylko czasami gawędził z kimś po
polsku albo rosyjsku. Coraz lepiej władał angielskim, ale brakowało mu pewności
siebie i mówił z silnym akcentem. Tak na dobrą sprawę nigdy nie nauczył się
prawidłowo czytać i pisać po angielsku. w późniejszych latach polegał na
dzieciach. Maxowi nie brakowało determinacji i wiary w siebie. Wiedział, że
jest mistrzem pielęgnowania urody, że doskonale potrafi układać i obcinać włosy
choć interesowały go przede wszystkim kosmetyki, ale oprócz artystów tylko
nieliczni ludzie nosili makijaż. Można było jednak zarobić na usługach fryzjerskich,
zrezygnował z czesania kobiet, które w tamtym czasie przeważnie nosiły długie
włosy. Wiedział, że mężczyźni będą przychodzić co tydzień na obcięcie,
przystrzyżenie czy golenie. Z pomocą brata i wuja otworzył salon fryzjerski dla
mężczyzn Factor's Barber Shop przy Biddle Street 1513 i przeprowadził się z
rodziną do małego mieszkanka mieszczącego się nad zakładem. Od początku budził
zainteresowanie sąsiadów. Nieliczni wówczas klienci korzystali z luksusu
instalacji wodno - kanalizacyjnej, ale w piwnicy Maxa mogli zażyć kąpieli za 25
centów, a potem ogolić się albo obciąć włosy a może nawet umyć je szamponem, przyciąć
włoski w nosie czy uszach, zafundować sobie manikiur albo zabieg kosmetyczny na
twarz zakończony spryskaniem odrobiną wody kolońskiej Bay Rum.
Interesy Maxa kwitły. Dobrą passę popsuła nagła śmierć
żony - która padła na ulicy - wylew krwi do mózgu. Max był w kropce, nie chciał
aby dzieci wychowywały się bez matki z zapracowanym ojcem - i tak oto
postanowił poślubić Humę Sradkowską, której rodzinę znał jeszcze z Rosji.
Napisał list do rodziców Humy prosząc o rękę - Ci wyrazili zgodę i tak oto 15
sierpnia 1906 roku pobrali się a w 1907 roku na świat przyszło ich wspólne
dziecko syn Louis. Małżeństwo jednak nie przetrwało długo, obowiązki żony i
matki dla dzieci okazały się zbyt ogromne dla Humy i po paskudnej i długiej batalii
sądowej rozwiedli się a prawo do opieki nad dziećmi przyznano ojcu. Max z
trudem dawał sobie radę w pogodzeniu obowiązków w salonie jak i wychowywaniem
dzieci z pomocą przyszła rodzina i zatrudnienie dodatkowego personelu w
salonie. Z pomocą przyszła również sąsiadka, która zaproponowała pomoc w opiece
nad dziećmi - los się do Maxa uśmiechnął . Tak oto max poznał swoją trzecią
żoną, która poślubił 21 stycznia 1908 roku. W domu znów zapanowało szczęście i
spokój. Zakład fryzjerski przynosił zyski, lecz fryzjerstwo nigdy nie było
marzeniem Maxa. To klienci podsunęli Maxowi pomysł rozwoju interesu, swoimi
rozmowami o nowej rozrywce jaka się pojawiła - ruchome obrazki - o tej formie
rozrywki słyszał na targach ale wtedy uznał to za incydent bez znaczenia.
Filmy jak wkrótce zaczęto nazywać te ruchome obrazy, były prymitywne. Wszystkie
one powstawały w Nowym Jorku, New Jersey albo w Chicago, ale filmowcy zmierzali
na zachód, gdzie pogada była lepsza a krajobraz oferował bardziej urozmaicone
scenerie. Zaintrygowany Max zaczął się zastanawiać, czy mógłby zbudować swoją
przyszłość na sprzedaży peruk, tresek i kosmetyków artystom występującym w
filmach. Jeśli miał wykonać jakiś ruch, to właśnie teraz nadeszła odpowiednia
pora ... wielokrotnie podejmował ryzyko, dlaczego nie miałby podjąć go
jeszcze raz ???
Będzie to dość
sporej długości post więc podzielę go na części ... Dziś oddaję przed wasze
oczęta pierwszą i zabieram się za pisanie następnej ...
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli byłeś ..., widziałeś ..., czytałeś..., oglądałeś...,
Proszę zostaw po sobie jakiś ślad w postaci komentarza ...
Jestem też ciekawa Twojej opinii na poruszany prze ze mnie temat :).
Z góry Dziękuje - Moni :*